Translate

wtorek, 29 listopada 2011

ROZDZIAŁ 1.

To był on... Nic nie powiedziałam tylko wybiegłam stamtąd z płaczem i wystraszoną twarzą. Chłopak za mną pobiegł, dogonił mnie.
-Stój, bo już dalej nie dam rady.-zaśmiał się, trzymając się za kolana.
-Przepraszam, że tak uciekłam.. Ale...- nawet nie dokończyłam, a już mi łzy same leciały z oczu.
Przepraszam...-dodałam i nie wiek jak, ale przytuliłam się do Zayn'a, ale on raczej nie miał nic przeciwko, bo widziałam jak się potajemnie uśmiecha.
-To może pójdźmy do innej kawiarni?- zapytał rozglądając się po ulicy.
-Dlaczego nie?-uśmiechnęłam się ruszając w stronę kawiarni.
-To powiesz mi o co chodziło z tą kawiarnią?-zapytał z blaskiem w oczach.
-Nie wiem czy powinnam..-pokręciłam wzrokiem.
-Proszę.. Tak ładnie..-uśmiechnął się i dalej nalegał.
-No dobra, ale później o tym zapomnimy.. Obydwoje.-zaproponowałam mu.
-Ok. To czekam.-odpowiedział zdecydowanie.
-Dziś rano jak tak wyleciałam z domu, to coś się stało.. Dowiedziałam się, że moja matka nie żyje.. Nie przez to, że umarła, tylko zabił ją ON.-poleciała mi łza, ale od razu ją otarłam.
-Kto to jest ten ON?-zapytał nerwowo.
-ON to jest mój ojciec..  Matka się z nim rozwiodła, on nie mógł tego znieść i to zrobił.. Tak uważa policja.. I nawet są jego odciski palców na jej skórze, czy gdzieś tam...-próbowałam być silna gdy to mówiła.. Udało się.. Nie ryczałam.
-Przykro mi.. Na prawdę.. Jak na taką tragedię to jesteś bardzo silna.-powiedział patrząc w moje oczy.
-Dziękuję.-odpowiedziałam krótko.

                                                                 Oczami Zayn'a.

Naprawdę była silna.. Ja gdybym był w jej sytuacji, to bym odciął się od cywilizacji, ludzi i całego moje zespołu.. Widać był, że było jej trudno, ale to ten dupek zawinił mam nadzieję, że trafi na dożywocie! Nie znałem jej, a już tak myślę.
-Dziękuję za to, że mnie wspierasz.-powiedziała z blaskiem w oku.
-A gdzie teraz zamieszkasz?-zapytałem zaciekawiony.
-Nie wiem.. Pewnie będę musiała pojechać do dziadków do Doncaster.. 400 mil od Londynu..-powiedziała ze smutkiem w brązowych oczach.
-Nie!-wyrwałem się jakby z księżyca.
-Dlaczemu?-powiedziała z oczami tak jak ten no.. kotek w Shreku.
-Bo nie. Gdzie ja będę tak daleko do kawiarni z Tobą chodzić?-zapytałem się śmiejąc.
-Haha.-zaśmiała się.. W końcu!
To gdzie mam się podziać?-zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Ja to gdzie? Zamieszkasz u mnie. Mam starszą siostrę, polubisz ją.-uśmiechnąłem się.
-Nie sądzę, żeby Twoi rodzice się zgodzili...-zesmutniała w jednej minucie. A było tak pięknie.
-Oj tam, oj tam.-pokazałem jej język.
Pójdziemy się zapytać.
-Ok.-ruszyła ramionami i poszli.
*Po kilku min.
-To już tu?-zapytała niecierpliwie.
-Tak, tak to już tu.-uśmiechnąłem się do niej wchodząc do mieszkania.
Cześć wszystkim!-powiedziałem zdejmując kurtkę.
-Dzień dobry.-Leah powiedziała nieśmiało.
-Cześć Zayn.-odpowiedziała jego mama.
Jestem w salonie.-dodała. Leah i ja udaliśmy się tam.
-No cześć.-powiedziałem trochę zdenerwowany wchodząc do salonu.
-No hej. A kim jest ta piękna dziewczyna? Czyżby dziewczyna Harre'go i znowu nie ma się gdzie podziać?-powiedziała śmiejąc się. Szczerze, to rozluźniła atmosferę.
-Nie, nie.. Bo my mamy takie pytanie..-zacząłem mówić, ale mama mi przerwała.
-Nie zgadnę.. To jest twoja dziewczyna, jest w ciąży i chcecie wziąć ślub, tak?-spytała uśmiechając się.
-Nie! I mi nie przerywaj mi, no.-zaśmiałem się błagając.
-Ok. Zamieniam się w słuch.
-Bo Leah umarła wczoraj mama.. I no, ona nie ma się gdzie podziać.. Może zamieszkać u nas?-spojrzałem na nią wzrokiem kotka ze Shreka tylko jeszcze bardziej słodszym.
-Przykro mi bardzo z tego powodu Leah..-powiedziała żałobnie.
W takim wypadku może. Tylko będzie spała w osobnym pokoju.-zaśmiała się.
-Dziękuję pani bardzo.-powiedziała i poleciała przytulić moją mamę.
-Dobra koniec czułości idziemy zadzwonić do twoich dziadków.-powiedziałem.
-Ale twoja mama ma poczucie humoru.. Haha.-śmiała się.
-Ta wiem. Fajnie. A teraz dzwoń!-wyszczerzyłem się.
-No, ok. Już się tak nie denerwuj.-powiedziała wybierając numer.
No to mieliśmy poważny problem po tym jak zadzwoniła do dziadków.. Nie chodziło o to czy może, bo mogłaby gdyby nie to że . . .

~

O ja.. Może być. Nie jest aż tak zły ja PROLOG, ale też nie jest doskonały.
Ale muszę przyznać, jestem zadowolona. :)
Komentować - Dziękuję! <3
Do napisania! ;]

4 komentarze:

  1. Woo. Może zamieszkać? To trochę dziwne, ale podoba mi się ;> :D Jestem ciekawa czy Leah i Zayn się w sobie zakochają :D Tsa, zawsze muszę zobaczyć ten podtekst miłosny :D ŚWIETNY ROZDZIAŁ :* [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. woow.. na serio.. nie spodziewałam się takiego pierwszego rozdziału, myślałam, że zobaczyła swojego byłego czy coś.. a nie ojca, który zabił jej matkę ;( smutny ale.. cudowny jest (;
    Podoba mi się Twoje opowiadanie, bardzoo ;D
    Mama Zayn'a naprawdę zabawna , hah - sama się uśmiałam. Zaintrygowałaś mnie końcem rozdziału.. tajemniczy był.. jestem ciekawa dalszych losów:) Czekam na drugi rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny rozdział :)
    Nie moge sie doczekac losów Zayna i Leah

    OdpowiedzUsuń
  4. Dżizys <3

    .łuhuhu <3 Będą mieszkać razem ? ! super !
    Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń