Translate

sobota, 12 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 7.


-Sto lat, sto lat! – śpiewali wszyscy.  Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Nigdy też nikt dla mnie nie zrobił imprezy-niespodzianki.
-Zapomniałam o swoich urodzinach.. – zaśmiałam się szepcąc i robiąc wielkie oczy do Zayn’a.  Wszyscy ustawili się gęsiego przede mną i składali mi życzenia. Byłam mile zaskoczona. Dziękowałam wszystkim, którzy składali mi życzenia ze łzami w oczach.  Gdy goście skończyli mi winszować, Mo razem z chłopakami zaprosili mnie na środek pokoju. Stanęłam tam, a oni wręczyli mi jakiś wielki zapakowany prezent. Mo natarczywie nalegała bym otwarła niespodziankę, ja nie chciałam kłótni więc to zrobiłam. Rozerwałam paczkę, w środku było wielkie zdjęcie naszej paczki. Łzy płynęły mi jak głupie. – Dziękuję wszystkim za te prezenty, naprawdę, nie musieliście.. Wystarczyło mi, że zrobiliście tą imprezę, dziękuję jeszcze raz! – uśmiechnęłam się w stronę wszystkich zebranych.
-Li, mam jeszcze coś dla Ciebie. – powiedziała babcia z niezwykłą powagą. Wręczyła mi paczkę. Ja od razu ją otwarłam. Na sam widok tego zaczęłam ryczeć… Nie mogłam się powstrzymać. W środku był wisiorek mojej mamy, który dałam jej na urodziny.. Wygrawerowane na nim było „Kocham Cię”, ale zauważyłam, że w paczce nie tylko był ten wisiorek, był jeszcze list. Nie chciałam go teraz czytać.. Nie mogłam. Zayn przyszedł do mnie i mnie od razu przytulił.
-Li… Nie płacz.. Wszystko będzie dobrze, kocham Cię. – mówił całując mnie w głowę.  Ja przestałam płakać, bo uświadomiłam sobie, że to nie przywróci życia mojej mamie. Po 30 minutach wszyscy wyszli na dwór razem ze mną i chłopakami, nie wiedziałam co znowu wymyślili.. Chwilę później na niebie zabłysnęły pięknie, kolorowe fajerwerki. Spektakl fajerwerkowy trwał 25 minut. Po przedstawieniu wszyscy wróciliśmy do domu. Grono imprezowe nie było duże, byli rodzice Zayn’a, jego siostry, moi dziadkowie, Mo z rodziną, Louis, Niall, Harry i Liam z Danielle. Bawiliśmy się świetnie w takim gronie. Około godziny 24 wszyscy zaczęli się zbierać do domów.
-Dziękuję wszystkim za przybycie.. Jest to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Dziękuję również za prezenty, które dostała, ale nie musieliście. Dla mnie prezentem było to, że wyprawiliście tą zabawę. Jeszcze raz dziękuję! – wysłałam wszystkim uśmiech. Stan Zayn’a nie pozwalał na to by wrócił ze swoimi rodzicami, do samochodu by raczej nie doszedł, i dlatego postanowiłam, że zostanie na noc u mnie. Reszta chłopaków wyglądała identycznie, dlatego Lou został u Mo, a po resztę przyjechali rodzeństwo.  Jedynie Liam był trzeźwy.  Wszyscy wyszli, rodzice Mo, wraz z nią i Lou poszli na górę, a ja z Zayn’em siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Gdy jest pijany, czasem mądrze gada, ale czasem to same brednie.
-Wyobrażasz sobie jakby wyglądały nasze dzieci ? – zapytał.
-Oj Zayn… Ile wypiłeś ? – zaśmiałam się.
-Nie wiem, ale mniejsza o to. – powiedział zasypiając.
-Królewiczu! Wstajemy i idziemy spać! – powiedziałam wstając i ciągnąc go za rękę, on żwawo wstał, podparł się o moje ramię i ruszył w stronę schodów. Zgasiłam światło po drodze w salonie, i na spokojnie  szliśmy po schodach. Kilka razy Malik się potknął robiąc mały hałas, ale doszliśmy cali i zdrowi.  Gdy weszliśmy do pokoju chłopak od razu położył się na podłogę i zasnął w ciuchach. – O Jezu… - westchnęłam głośno.  Zayn’a to nie ruszyło, więc ja postanowiłam, że go obudzę. – Zayn..  Obudź się.. – potrząsałam nim. Chłopak po kilku moich interwencjach obudził się z trudem.
-Hm.. Już jest rano ? – mamrotał coś tam przez sen.
-Nie. Może położyłbyś się na łóżko, a nie na podłodze śpisz? – zapytałam. – No i mógłbyś się rozebrać, a nie w ciuchach śpisz…
-Aha, no tak. – podparł się rękoma rozglądając się. – Hmm.. Mam się rozebrać ? Ciekawa propozycja. – powiedział kusząco całując mnie.
-Malik! – chrząknęłam nie mogąc oderwać się od chłopaka. Odepchnęłam go od siebie. – Przepraszam, nie jestem jeszcze gotowa…
-Dobrze, rozumiem. – uśmiechnął się. – Będę czekał tak długo, jak tylko będzie potrzeba. – pocałował mnie w czoło, a ja się uśmiechnęłam. Postanowiliśmy iść spać, Zayn niestety nie miał żadnych ciuchów do spania, więc spał w spodniach, bez koszulki, a ja spałam w swojej piżamie. Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Rano obudziliśmy się razem około godziny 12. – Dzień dobry. – powiedział chłopak przeciągając się.
-No hej, jak się spało ? – odpowiedziałam od razu pytając.
-Bardzo dobrze, a Tobie ?
-Mi również. – uśmiechnęłam się sięgając po ciuchy do szafy. Postanowiłam ubrać się w zwykłe legginsy, T-Shirt i trampki. Poszłam do toalety by się ubrać, oraz by odprawić poranną toaletę. Zajęło mi to minimum 15 minut, gdy wyszłam Zayn też był gotowy. Zeszliśmy na dół, aby zjeść śniadanie. W jadalni siedziała cała wesoła rodzinka wraz z Lou.
-Dzień dobry. – powiedzieliśmy razem. Dosiedliśmy się do stołu.
-I jak ? Kac nie męczy ? – zaśmiała się mama Mo w stronę Zayn’a.
-Troszkę. – złapał się za głowę nalewając sobie wodę do szklanki.
-Proszę. Weź to. – podała mu tabletki na ból głowy.
-Dziękuję. – uśmiechnął się chłopak biorąc paczuszkę.  Po śniadaniu poszliśmy jeszcze na chwilę do mojego pokoju. Wzięłam do ręki list od mamy.
-Nie wiem, czy mam go przeczytać, czy nie … - powiedziałam zastanawiając się.
-Przeczytaj, może napisała tam coś ważnego…  - powiedział – Ja będę tu przy Tobie.
-Dobrze. – otworzyłam kopertę. Już na początku łzy mi kapały :
                                                                             
           „Droga Leah,
                Już dawno chciałam się rozwieść z Twoim ojcem, nie wiedziałaś o tym, ale Twój ojciec mnie bił. Gdy się urodziłaś wszystko było wspaniale, dbał o mnie, o Ciebie, ale później, gdy zaczęłaś dorastać wszystko się zmieniło… On zaczął mnie zdradzać, miał jedną kobietę na boku, z którą miał dziecko, a Ty masz brata, który ma 10 lat… Pewnie teraz chcesz znać jego imię i nazwisko, David Qeenlan.. Nie ma nazwiska po ojcu, ponieważ jego mama nie chciała. Powiedział mi to, gdy David miał 5 lat. – czytałam z niedowierzaniem  - Pewnie go za to teraz nienawidzisz, nie dziwię się, ale to nie koniec. Czytasz to pewnie, gdy mnie już nie ma z Tobą. Wiedziałam, że ojciec chce mnie zamordować, czułam to… Przepraszam, ale nie miałam siły Ci tego powiedzieć. Za bardzo Cię kochałam i nadal Cię kocham. Dbaj o babcię i o dziadka. KOCHAM CIĘ SKARBIE.  -  Mama”
                                                                                                                  
-Zayn… - wtuliłam się w niego płacząc jak małe dziecko.
-Będzie dobrze, jestem przy Tobie. – przytulił mnie bardzo mocno.
-Dziękuję, kocham Cię. – pocałowałam Go namiętnie. – Pójdźmy dziś na cmentarz, dobrze?
-Jasne, nie ma sprawy. – uśmiechnął się. – To idziemy ?
-Dobrze, chodźmy. – chwyciłam Go za rękę i wyszliśmy z domu uprzedzając Mo.
Szliśmy 20 minut rozmawiając. Gdy doszliśmy zapaliłam znicz, który kupiłam przy wejściu na cmentarz. Pomodliliśmy się chwilę, postaliśmy w ciszy, i wróciliśmy z powrotem do domu.
-Dziękuję, że mnie wspierasz. Jesteś dla mnie bardzo ważny.. – uśmiechnęłam się do niego.

~7 lat później~

Lata mijały szybko, a do mnie już prawie dotarło to, że mamy nie ma koło mnie. Spotkałam się już kilka razy z ojcem, ale nadal mu nie wybaczyłam.. Z Zayn’em układa mi się wspaniale. Teraz, gdy mam 24 lata, a Zayn 25 planujemy ślub, ponieważ Malik mi się oświadczył. Jestem bardzo szczęśliwa.
-Nie sądziłam, że wytrwamy te siedem lat. – powiedział Zayn w wywiadzie.
-Dlaczego tak sądziłeś ? – zapytał Go reporter, który przeprowadzał wywiad.
-Nigdy nie byłem stały w związkach, ale Li zmieniła moje życie kompletnie. Sądzę, że gdybym jej nie poznał, do dziś nie planowałbym ślubu z żadną kobietą. Po prostu zakochałem się na zabój. – mówił patrząc prosto w kamerę. Ja siedziałam w naszym wspólnym mieszkaniu, na kanapie z Mo i Lou. Uśmiechałam się do telewizora.
-No, naprawdę. Nie sądziłem, że aż tyle wytrwacie. – uśmiechał się Lou.
-Ty i Mo też jesteście już ze sobą siedem lat. – odparłam.
-No tak, faktycznie. – zaśmiał się, a Mo uderzyła go w ramię.
-Co faktycznie? Sklerozę masz?! – zdenerwowała się dziewczyna, a ja i Lou zaśmialiśmy się.
-Przepraszam. – zaczął Lou próbując przestając się śmiać. – Następny raz będę pamiętać. – powiedział teraz już totalnie z powagą.
-Ja też przepraszam, poniosło mnie.. – przybliżyli się do siebie i pocałowali.
-Oooo, ale to słodkie, mogę już rzygać ? – spytałam śmiejąc się.
-Dobra, ale jak Ty i Malik się całujecie na moich oczach to jest dobrze, oczywiście. – powiedział Lou śmiejąc się.
-Ej ej, uważaj  sobie. – zagroziłam mu palcem.
-Już nie będę. – wystraszył się.
Rozmawialiśmy tak długo, aż w końcu Zayn wrócił. Przywitałam Go sama, ponieważ Mo i Lou już pojechali.
-Cześć słoneczko. – podszedł do mnie i mnie namiętnie pocałował.
-No cześć. – uśmiechnęłam się do niego. – Oglądałam wywiad.
-I jak ? Podobało się ? – zapytał mnie uśmiechnięty.
-I to jak bardzo. Nie sądziłam, że aż tak Cię zmieniłam. – zaśmiałam się.
-Nie wiesz jak bardzo. -  powiedział, a później wpił się w moje usta. Tak po prostu mnie pocałował, ale ja nie mogłam się od niego odpędzić, zaczarował mnie pocałunkiem. Już nie raz mu się to udało, cholera! No i oczywiście, nie obeszłoby się, gdyby nam ktoś nie przeszkodził. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Cholera, jak zawsze ... – westchnęłam idąc w stronę drzwi. Otworzyłam je, była to Mo. – No cześć, coś się stało ?
-Nie, zapomniałam bluzy w marchewki. – zaśmiała się.
-Ah tak, nie zauważyłam. – uśmiechnęłam się. – Wejdź, Zayn już jest.  Mo weszła, a Zayn stał i się drapał po głowie.
-Co Ty się tak drapiesz, wszy masz?! – śmiała się moja przyjaciółka razem ze mną.
-Nie, nie… - uśmiechał się sztucznie.
-Wezmę tylko bluzę i spadam. – uśmiechnęła się biorąc z moich rąk bluzę. – Pa. – powiedziała i wyszła.
-No i sobie poszła… - uśmiechnął się seksownie Malik zaczynając mnie całować.
-Oj nie… Nie ma tak dobrze. – zaśmiałam się idąc w kierunku sypialni. – Muszę dokończyć przeróbkę zdjęć z nowej sesji Danielle. – tak, byłam fotografką. Odkąd zajęłam się tym zawodem nie miałam na nic czasu. Zresztą Zayn też nie miewał go dużo. Codzienne wywiady, raz solo, raz z całym zespołem, ale staraliśmy się. Staraliśmy się nie oddalać od siebie aż tak mocno, dlatego wybrałam właśnie ten zawód. Często jeździłam z chłopakami w trasę, ale nie zawsze.
-Dobra, to se idź.. – wykrzywił swoją twarz mój luby.
-Nara! – krzyknęłam wchodząc już na górę i śmiejąc się przy tym. Przeróbka tych zdjęć była trudna, gdyż musiałam wybrać odpowiednie efekty. Nie tylko przeróbka była trudna, ale też wybranie zdjęcia do gazety, w której miała mieć wywiad i zajmowała tam okładkową stronę.  Po kilku godzinach narad z Zayn’em, postanowiłam, że znajdzie się tam zdjęcie, na którym Dan jest w sukni baletowej. Wyszło świetnie, nie powiem. -  Myślę, że taka niespodzianka jej się spodoba. – powiedziałam uśmiechnięta wtulając się w jego tors.  

~
no i tak oto wyszło. Siedem lat do przodu się posunęliśmy. :)

WAŻNE!

Mam dla Was pewną propozycję. Pomyślałam, że mogę przyśpieszyć bieg tej historii, i przeniesiemy się siedem lat w przód.. Byliby już narzeczeństwem. Co Wy na to ? Jeżeli nie podoba się Wam ten pomysł, okej. Będę wtedy pisała dalej ich miłosne rozterki itp, ale jeżeli się Wam spodoba to jak najbardziej dostosuję się do sytuacji i napiszę rozdział SIEDEM LAT PÓŹNIEJ. :)


CZEKAM NA ODPOWIEDZI W KOMENTARZACH! :))