Translate

czwartek, 12 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 9.

Tak… To był on… Mój ojciec… Moje oczy przypominały wodospad Niagara. Po policzkach spływały łzy, a za nimi kolejne łzy.. Nie potrafiłam się opanować. Chciałam przestać płakać, ale po prostu nie mogłam.. Wstał z kanapy, popatrzył na mnie tak jak nigdy… Jego wzrok był stęskniony, ale także zmieszany… Jakby chciał mnie wyściskać za te wszystkie lata, ale też jakby chciał uciec. Ja stałam wryta w niego, cała zapłakana a Zayn patrzył raz na mnie raz na mojego ojca a najczęściej był wpatrzony w podłogę. I nagle usłyszałam głos…  Głos, którego nie słyszałam tyle czasu…
-Przepraszam za wszystko…  Nigdy nie chciałem, aby ona cierpiała.. Była dla mnie wszystkim.. Tak samo Ty… Kochałem  ją, kocham ją i będę ją kochał. Zawsze. Ona była jedyną osobą, która mnie potrafiła zrozumieć… To dla niej wszystko rozbiłem jak najlepiej… Ale wtedy… Wtedy gdy myślałem, że mnie zdradza po prostu nie wytrzymałem… Chwyciłem w rękę pierwszą lepszą rzecz- w tym przypadku akurat nóż- i zrobiłem to… Nie mogłem sobie wyobrazić tego, że ona już nie chciała ze mną być.  Była dla mnie najważniejsza… - popłakał się jak małe dziecko, a ja po prostu bez słowa podeszłam do niego i go z całych sił przytuliłam. Był moim ojcem, prawda? Poza mamą, dziadkami i Zayn’em on też był najważniejszą osobą w moim życiu. „Odkleiłam” się od niego po 5 minutach.
-Ale… Przecież ona nie miała kochanka… Poza mną to Ty byłeś dla niej najważniejszy..  Napisała mi to w liście. Ona czuła, że chcesz to zrobić.. Podobno.. – zawahałam się chwilę.- Podobno ją biłeś.. – po momencie zaczęłam pewniej.
-Raz… Raz ją uderzyłem… Ale to nie było specjalnie. Byłem wtedy pijany.. Było to po jakiejś imprezie.  Nigdy nie chciałem by miała źle.. Dbałem o Was jak tylko mog…..-zatrzymał się. Popatrzył na naszyjnik, który miałam na szyi. -Naszyjnik Twojej mamy… - zdjęłam go z szyi i podała go mu. Chwycił go i chwilę błądził po nim palcami. Krople łez spływały po jego policzku niemiłosiernie. – Zawsze go nosiła.. To był jej… Jak ona to mówiła…? Ach tak, „amulet szczęścia”. – uśmiechnął się do siebie.
-Podobno masz syna…- spojrzałam na niego, ale zaraz wryłam wzrok w podłoże.
-Tak… To prawda. Ona o tym wiedziała, ale mi wybaczyła.. Teraz ja nie mogę sobie wybaczyć tego co zrobiłem..- rozpłakał się.
-Kocham Cię tato.. – popatrzyłam na niego.
-Ja Ciebie też kochanie. – uśmiechnął się szczerze do mnie.
-Dziękuję, że mi to wszystko powiedziałeś. Już powoli przyswoiłam to do siebie, że mama nie żyje, ale wciąż jest mi ciężko.. Teraz wiem, że tego nie chciałeś… Ale nie będzie mi łatwo Tobie wybaczyć… Kocham Cię strasznie mocno, no i jesteś moim ojcem, ale to nie zaklei rany po mamie.. Przepraszam jeżeli to cię uraziło. Nie chcę tracić kontaktu z Tobą, tylko wiedz, że nie będę się swobodnie zachowywała wobec Ciebie… - spojrzałam na niego nieśmiało.
-Jasne. Rozumiem Cię. Nie mam prawa do tego by nakazać Ci, abyś od razu mi ufała. Po prostu chcę mieć znów córkę. Chcę się z Tobą spotykać, rozmawiać i powoli, małymi kroczkami zdobywać Twoją ufność. – przytulił mnie do siebie.- Dobra, popłakaliśmy sobie, a teraz będę się zmywał.
-Wypij chociaż herbatę z nami. – nalegałam. Chciałam aby poznał Zayn’a.
-No w sumie.. Herbatę mogę wypić. – uśmiechnął się uroczo.
-Okej, to wy się może poznajcie, a ja pójdę zaparzyć herbatę.-spojrzałam na mojego ukochanego, a później na mojego tatę i wyszłam z salonu.

Z perspektywy Zayn'a:
Z perspektywy Zayn’a:
Jej reakcja mnie totalnie zdziwiła… Dotąd mówiła, że nie chce z nim rozmawiać, a tu proszę…Spoglądałem na nich i uśmiechałem się do siebie.  Gdy usłyszałem słowa „to wy się może poznajcie” zacząłem się denerwować… No przecież to mój przyszły teść… Muszę wywrzeć na nim niezłe wrażenie.
-Jestem Zayn Malik. Narzeczony pana córki. – podałem mu dłoń i się do niego nieśmiało uśmiechnąłem.
-Miło mi pana poznać, panie Malik. Myślę, że moja córka podjęła bardzo dobry wybór. – uścisną moją dłoń i się sympatycznie uśmiechnął.
-Po prostu Zayn. Ja również tak myślę.-uśmiechnąłem się do niego, lekko się podśmiechując. W  tym samym momencie do pokoju weszła Li z herbatą.

Z perspektywy Li:
 Z perspektywy Li:
Weszłam do pokoju z myślą, że będą oboje siedzieć skrępowani, ale się myliłam. Zayn się lekko podśmiechiwał, a mój tata siedział z bananem na twarzy.  Podałam im herbatę i usiadłam obok Zayn’a.
-Dowiedziałem się od Zayn’a, że jesteście narzeczeństwem. – uśmiechnął się zalotnie.
-Tak, to prawda.- uśmiechnęłam się popijając ciepłą herbatę , po czym pokazałam mu mój pierścionek.
-Ile już jesteście parą? –zapytał dociekliwie.
-Już 7 lat! Ten czas minął zanim się obejrzeliśmy. – uśmiechnął się do mnie Zayn odpowiadając mojemu tacie.
-Och! To bardzo długo! A mógłbym wiedzieć czym się zajmujesz chłopcze? – upił spory łyk herbaty.
-Jestem wokalistą słynnego boysbandu One Direction, proszę pana. – odpowiedział.
-Och Li… Ty to masz szczęście. Pewnie niejedna dziewczyna Ci zazdrości. – zaśmiał się tato.
-Pewnie tak, ale Zayn jest tylko mój! – chwyciłam rękę chłopaka.
-To życzę Wam jak najwięcej szczęścia, a teraz już naprawdę będę zmykał! Zasiedziałem się trochę, a już ta godzina. Li.. Podam Ci swój numer, a Ty gdy będziesz chciała się spotkać po prostu zadzwoń.  – wstał, dał mi kartkę z numerem, uścisnął mnie nas pożegnanie i wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą.
-Cieszę się, że mogłam z nim porozmawiać… - powiedziałam sprzątając puste filiżanki po herbacie. Odniosłam je do kuchni i udałam się na górę do sypialni, gdzie czekał już Zayn. Położyłam się obok niego.
-Kocham Cię kochanie. – powiedział całując mnie w ramię.
-Ja Ciebie też. – po czym odpłynęłam w śnie.

~

cześć misiaki! Dziś też rozdział nie jest zbyt długi, ale kolejny będzie baardzo długi, obiecuję! :) 
do następnego. :3