Translate

wtorek, 27 grudnia 2011

ROZDZIAŁ 4.

W nocy cały czas ktoś na mnie się walał. Normalnie myślałam, że tam nie wyrobię, wstanę i zakatuje tego kogoś. Obróciłam się, żeby zobaczyć kto to ten mądry. Buu. Mogłam przewidzieć, że to będzie Pan Mądry Niall Żarłok Horan, po protu mogłam. Zobaczyłam, że Sue nie ma, pewnie miała dość przydupasa i poszła na podłogę. Dobre, ja też postanowiłam iść na podłogę, bo miałabym więcej siniaków niż wtedy gdy mnie pies pogryzł. A mówię, że to nie było miłe psiątko. Zakatowało by za nic. A kit z psem, idę na podłogę. Gdy już zeszłam z wyrka, o mało oczy z orbit by mi nie wyleciały - Louis i Sue leżeli na podłodze, przytuleni do siebie. No ja im coś chyba wczoraj mówiłam, nie?! Dobra mam to gdzieś, muszę się przespać, bo nie wyrabiam. No, a jak przystało na Niall'a to on na kopaniu skączyć nie może. Kolejne godziny zasnąć nie mogłam, bo opowiadał przez sen jaki ten dzień był wspaniały. Śmiać mi się chciało jak nie wiem, ale nie chciałam go budzić. W końcu przestał gadać, a ja wgramoliłam się pod ciepłą kołdrę, którę wywlekłam z łóżka, i zasnęłam. W pewnym momencie mojego cudownego snu, ktoś zaczął mnie podnosić, ale nie to nie był sen, to tylko Zayn mnie przenosił z podłogi na łóżko, bo pewnie słyszał jak kichałam i kaszlałam. To wszystko przez tą blond gnidę! Położył mnie lekko na łóżku, i mogłam dalej kontynuować swój słit sen. Nawet nie wiem co mi się śniło, ale wiem, że było słit. Wybiła godzina trzynasta. Jezu! Ja już tak długo śpię?! I nie tylko ja. Zayn też jeszcze spał, ale jak poczuł, że już złażę z łóżka, od razu się podniusł. Co on ma jakieś czujniki gdzieś wmontowane? W pokoju byliśmy sami, bo reszta poszła chyba na śniadanie.
-Dzień dobry. Jak się spało?- zapytałam przeciągając się.
-Dobrze, ale dlaczego ty poszłaś spać na podłogę?
-Długa historia z udziałem Horanka. Opowiem Ci na dole.- zaśmiałam się zakładając swoje trampki na nogi. Nie zdjęłam ciuchów od Zayna. Nie chciało mi się. Zeszliśmy na dół, gdzie czekali na nas przyjaciele. Od razu odleciałam z piąchą do Niall'a, a ten się wystraszył.
-Jeszcze raz mnie będziesz kopać w nocy, lub opowiadać co się działo w dzie, to Cię zamorduje, zakopie żywcem, później wyciągnę potnę na kawałki i jeszcze raz zakopię! Zrozumiano?- uśmiechnęłam się słodko przy "zrozumiano". Haha, on to wziął na serio! Jaki cymbałek kochany. Boi się.  Wszyscy patrzeli na mnie jak na mordercę. O lol, oni też się wystraszyli. Jestem zajebista!
-Dobra, już nie będę.- powiedział wystraszony.
-Leah, ogarnij emocje!- zaśmiał się Louis, który właśnie przytulał się do Sue. Co?! Przytulali się? To już przesada! I, że Harry zazdrosny nie jest. Dziwaczne.
-Tej! Co ty mnie będziesz uspokajał, co? Aa, i jeszcze jedno. Zostaw Sue, ona jest moja.- przytargałam przyjaciółkę obok siebie.
-Ja się Ciebie boję, ok?- powiedział Liam, Louis, Harry i Niall. Zayn nic nie wygdukał.
-No przecież, ja żartuję.- zaśmiałam się, a oni odetchnęli z ulgą.
-To dobrze.- odparł Niall.- Myślałem, że chcesz mnie zabić.- parsknął śmiechem.
-Teraz ci podaruję, ale następnym razem uważaj.- puśiłam mu oczko.
-Chcecie coś zjeść?- zapytał zaspanym głosem jeszcze, Zayn.
-Taaaaaaaaak! Jeść, jeść, jeść!- krzyknął Niall.
-A masz może marchewki?- zapytali Louis i Sue kierując się do kuchni. Czekała tam na nas pani Malik.
-Dobry.- powiedzieli wszyscy razem.
-Dzień dobry. Jak się spało?- zapytała z uśmiechem. Czy każdy musi o to pytać?
-Dobrze.- odpowiedzieliśmy znów szyscy razem, a ja gapiłam się na Horana z miną "zaraz cię zabiję", a on się tylko uśmiechnął. Zjedliśmy pyszne śniadanie i poszliśmy się ubrać. Chłopacy pożyczyli ciuchy od Zayn'a, a ja i Sue byłyśmy skazane na ciuchy z wczoraj. No niestety, jak się nocuje u kolegi, a nie weźmie się ciuchów na przebranie, to tak jest. Brawo dla mnie i Sue. Poszłyśmy się przebrać do łazienki.  Po kilku chwilach wyszliśmy ubrane. Chłopacy wygłupiali się w pokoju, a my musieliśmy już wracać do domu, bo mama mojej przyjaciółki się już denerwowała. Nie wiem czemu, przecież byliśmy zaledwie kilka domów dalej. Dziwne.
-My się już musimy zbierać.- uśmiechnęłąm się do chłopców, ale oni widocznie nie byli zadowoleni.- Co macie takie miny, jakbyście coś nieświeżego zjedli?
-Nie ni. Po prostu nie chcemy, żebyście szli. A najbardziej to Lou nie chce, żeby Sue szła.- zaczął się chichrotać Liam.
-Cicho sieź, Payne!- wrzasnął Louis.
-Ale my musimy iść, napiszę Ci to może jeszcze dziś się spotkamy.- zapewniała go Sue.
-Nigdzie nie będziesz pisać, dziś dzień spędzamy razem, a jutro to se możesz iść gdzie pieprz rośnie z tym okularnikiem.- powiedziałam.
-Ale..- jęknął Lou.
-Nie ma żadnego "Ale" , dzisiaj ja z nią spędzam dzień i kij ci do tego, czaisz?
-Ok, tylko mnie nie bij.- powiedział znów wystraszony Lou.
-Weźcie przestańcie sobie żartować z tym "tylko mnie nie bij", ok?! Bo już mam dość.- powiedziałam bardzo wkurzona. No co oni sobie myślą, że są zabani? Coś im to nie wychodzi. Zebrałayśmy swoje pakunki, i pożegnałyśmy się z chłopakami. Gdy już Lou i Sue się od siebie odczepili, zeszliśmy na dół.
-Do widzenia.- powiedziałam do Malikowej.
-No, do widzenia, do widzenia.- odpowiedziała.
-Napisz jak dojdziesz.+ uđmiechn się, opierając głowę na drzwiach.
-Po co? Boisz się, że mnie zgwałcą?- zaśmiałam się.
-Nie, no. Popiszemy sobię, czy coś.- zrobił łobuzerski uśmiech. Nie wiedziałam o co mu w tym momencie chodzi, ale ok.
-Dobra, pa.- wysłałam mu buziaka i zniknęłam z jego pola widzenia. Szliśmy do domu, a do mnie znów ktoś dzwonił. Myślałam, że Zayn, ale to znowu z policji.
-Halo?- powiedziałam do telefonu.
-Leah?- zapytał mnie głos w słuchawce.
-Tak.
-Dobrze, to jak możesz się dziś spotkać z ojcem?
-Tak. Chciałam z nim porozmawiać. To kiedy mogę przyjść?- zapytałam ze łzami w oczach.
-Dziś tak za dwadzieścia, lub trzydzieści minut.- powiedział koleś do słuchawki.
-Dobra, zaraz przyjdę.- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Kto to był?- zapytała Sue.
-Policja. Mam się z ojcem spotkać. Za dwadzieścia minut mam tam być.- powiedziałam wzdychając. Strasznie się boję tego spotkania. Nie chcę mu patrzeć w oczy. Wiem! Założę maskę, lub okulary przeciwsłoneczne. Nie, bo mnie nie wpuszczą.
-Aha, czyli tam pójdziesz, tak?- zapytała tak, jakbym chciała powiedzieć "nie idź tam, mieliśmy razem spędzić dzień, a ty sobie mnie zostawisz."
-No niestey. To ja już się polekę na ten komisariat.- powiedziałam, uścisnęłam przyjaciółkę i ruszyłam w stronę komisariatu. Doszłam po kilku minutach do budynku który mnie przerażał bardziej niż horror.  Weszłam do środka, i od razu mnie jakiś koleś rozpoznał.
-Leah, tak? Dzień dobry, jestem James Down, miło mi.- podał mi rękę, i posłał miły uśmiech.
-Tak, mi również, ale niech pan mnie już do niego zaprowadzi, bo chcę mieć to już za sobą.
-Ok, już cie tam prowadzę.- powiedział otwierając wielkie szklane drzwi. Prowadził mnie do tego pomieszczenia chyba z kilka minut. Po co to tak daleko? Pewnie po to, żeby ci co siedzą i gadają z bliskimi nie spieprzyli im w torbie. Po jakimś czasie mnie doprowadził do czarnych drzwi, otworzył je. Weszłam do środka, było tam bardzo przerażająco. Siedział i on- mój ojciec. Szkoda, że był strażnik bo przez tą szybę chyba bym mu wpieprzyła. Miałam obrzydzenie do dziada jednego. Niby jest moim ojcem, ale ja tego nie czuję. Usiadłam na krześle, naprzeciwko niego. Dzieliła nas szyba. I dobrze. Wzięłam do ręki słuchawkę telefonu i się zaczęło.
-Cześć, tęskniłem.- powiedział orchypniętym głosem.
-A ja nie.- odpowiedziałam nie patrząc na niego.
-Nie dziwię się.
-Przejdźmy do rzeczy. Dlaczego to zrobiłeś? Przeszkadzała ci?- pytałam opierając ręce na blacie.
-Nie rozumiesz? Ona chciała ode mnie odejść.- mówił rzucając się jak jakiś nienormalny. Powinni go do psychjatryka dać, a nie tu.
-No i co? To trzeba było ją zabić, za to, że chciała od ciebie w końcu odejść. Jesteś nienormalny!- wybiegłam stamtąd na pobliską ławkę płacząc. Oparłam głowę na ręcach i dalej płakałam. Za dużo tego już było. Najpierw śmierć mamy, a później to, że on to zrobił dlatego, że chciała odejść. Jaja sobie robi. Debil. W pewnym momencie zobaczyłam Zayn'a idącego w moją stronę. Pomachałam do niego ręką. Odmachał uśmiechnięty. Podszedł i usiadł ze mną.

~
tak bez sensu się skończyło. Chcesz być informowana/informowany o nowych rozdziałach? Podaj swój login z TT, lub numer gadu. :)

6 komentarzy:

  1. Szkoda mi głównej bohaterki... Jak można zabić dlatego, że ktoś nie chce z kimś być? Świetny rozdział, chłopcy są wspaniali no i Zayn ewidentnie coś do niej czuje.. :D [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. http://errorowa.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział!

    http://samemistakesstory.blogspot.com/ - zapraszam na mój nowy blog <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chce byc informowana o kazdym blogu i o kazdym rozdziale , twitter : @KingaKik , gg : 10222466

      @KingaKik

      Usuń
  4. super opowiadanie pisz o nowych rozdziłach na gg 4732441;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dzisiaj całego twojego bloga i powiem szczerze, że masz ogromny talent. ;*** Naprawdę... Niewiele osób potrafi tak pisać. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. ♥

    OdpowiedzUsuń